Grając na gitarze zarabia pieniądze na ulicy. Czy da się z tego żyć? Czy można z tego uczynić sposób na życie?
Poza pieniędzmi praca na ulicy daje mu satysfakcję za każdym razem, kiedy ktoś, kto w pośpiechu przemierza dzierżoniowski rynek, zatrzyma się na chwilę, żeby posłuchać jak gra.
Leszek, mieszkaniec Dzierżoniowa, śpiewa i gra na gitarze od piętnastego roku życia, nie ukończył żadnej muzycznej szkoły i jak sam przyznaje, ma chyba wrodzony talent. Obecnie utrzymuje się przede wszystkim z grania na ulicy, muzyką i śpiewem stara się urozmaicać życie przechodniom.
- Od trzech miesięcy nie pracuję, utrzymuję się głównie z grania, szukam pracy i nie jestem leniem ani żebrakiem. Przepracowałem trzydzieści dwa lata i żadnej pracy się nie boję. Gram i śpiewam, bo lubię, a przy tym można dobrze zarobić, czasami nawet sto złotych dziennie - mówi Leszek, dzierżoniowski grajek.
Dobry humor to jedna z cech, którą - oprócz talentu - bez wątpienia musi posiadać uliczny grajek. - To wbrew pozorom nie jest lekka praca, trzeba być zawsze uśmiechniętym, mieć dobry humor, znosić różnych ludzi, nie zawsze miłych - tłumaczy. - Główną zasadą jest dawać ludziom uśmiech, a ciężko bez własnego dobrego nastawienia.
Pozytywne nastawienie często procentuje. - Ta praca ma też swoje magiczne momenty, jak zadowolenie i uśmiech na twarzach przechodniów, dla takich momentów warto grać na ulicy.
Najczęściej można go spotkać na ulicy Świdnickiej, zaraz obok rynku, tam ma swoją ławeczkę - jak mówi - idealnie dla niego zaprojektowaną.
- Jeździłem grać też do Wrocławia, ale jak dla mnie za duża konkurencja, ja mam skromą gitarę bez nagłośnienia, dlatego najlepiej czuje się w moim rodzinnym mieście, gdzie wszyscy mnie już znają.