Uczniowie dzierżoniowskiej "Dziewiątki" stale pogłębiają swą wiedzę - nie tylko w trakcie tradycyjnych lekcji, ale również poprzez udział w różnych inicjatywach i projektach. Jednym z nich jest program "Opowiem Ci o wolnej Polsce", w ramach którego spotykają się ze świadkami historii ze swego rejonu, by poznać ich losy i najnowszą historię Polski.
Ostatnie z takich spotkań w SP 9 odbyło się 29 listopada. Szkoła gościła Maksymiliana Juraszka, który opowiedział uczniom klas 4b i 5b o góralach czadeckich oraz o swoich przeżyciach z czasów II wojny światowej, a także o drodze górali czadeckich z Bukowiny do Polski. Spotkanie było pierwszym etapem realizacji projektu "Z Bukowiny na Dolny Śląsk", jaki SP 9 realizuje w tym roku szkolnym w ramach ogólnopolskiego programu "Opowiem ci o wolnej Polsce".
Pan Maksymilian urodził się w 1933 roku w Pojana Mikuli (Poiana Micului) na Bukowinie rumuńskiej, gdzie w jednej wiosce obok Polaków mieszkali Rumuni i Niemcy. Uczniowie dowiedzieli się o codziennym życiu w tej miejscowości, o tym jak ludzie wspólnie wybudowali kościół, szkołę oraz jak wszyscy w zgodzie mieszkali obok siebie do czasu wybuchu II wojny światowej.
Do Pojana Mikuli przed wojną przyjeżdżali letnicy (wczasowicze) z Polski. Został tam wybudowany Dom Polski oraz basen. We wrześniu 1939 roku wojna zastała grupę polskich letników w Pojana Mikuli i nie mieli już gdzie wracać.
W 1940 r. rodziny niemieckie wyjechały z Pojana Mikuli i zostały osiedlone w okolicach Łodzi. Pan Maksymilian zaczął chodzić do szkoły, w której uczył się języka rumuńskiego. Polskie dzieci nie znały tego języka, ponieważ w domu Polacy rozmawiali wyłącznie w języku polskim.
Dzieci z dużym zainteresowaniem słuchały opowieści gościa np. o tym, jak w pierwszej klasie uczył się pisać. Co ciekawe, dzieci w pierwszej klasie nie miały zeszytów, ale pisały na tabliczkach. Zeszyty dostawały dopiero w klasie drugiej.
Działania wojenne dotarły do Pojany w roku 1944, wtedy zaczęły się pojawiać patrole zarówno niemieckie, jak i radzieckie. Mieszkańcy czuli się coraz bardziej zagrożeni. Najgorsze nadeszło 1 maja 1944 roku, kiedy to wojska niemieckie okrążyły Pojanę Mikuli i spaliły ją. Na szczęście jeden z żołnierzy niemieckich ostrzegł Polaków, którzy w pośpiechu uciekli do pobliskiego lasu, skąd widzieli, jak płonie cały ich dobytek.
Do spalonej wioski mieszkańcy nie mogli wrócić, ponieważ miał tam przebiegać front i dlatego wszystkich mieszkańców skierowano do oddalonej od Pojany o 50 km Tereblaczy. Gdy tam doszli, okazało się, że przed Tereblaczami jest już granica i dlatego ostatecznie osiedlili się w wiosce Seret, gdzie mieszkali w magazynie do końca sierpnia. Pod koniec sierpnia 1944 roku mogli już wrócić do spalonej Pojany.
W 1946 r. przyjechała delegacja z Bukaresztu z wiadomością, że Polacy mogą wyjechać do Polski na ziemie odzyskane. Pierwszy transport Polaków z Bukowiny wyjechał w październiku 1946 r. Jechali cały miesiąc i zostali zakwaterowani w Dobrocinie. Pan Maksymilian przyjechał trzecim transportem w lipcu 1947 r. i został zakwaterowany w pałacu w Dobrocinie. W 1948 r. jego rodzina przeprowadziła się do Piławy Dolnej, gdzie mieszka do dziś.