Zbigniew Baranowski, rzecznik prasowy Poczty Polskiej, potwierdza fakt zwolnienia w trybie dyscyplinarnym kilku listonoszy z Bielawy i Dzierżoniowa.
Oficjalne źródła informacji niewiele mówią.
- Sytuacja jest trudna dla Poczty Polskiej. Podejmiemy odpowiednie ruchy kadrowe związane z zatrudnieniem nowych osób, jeśli będzie to niezbędne dla zapewnienia prawidłowego wywiązywania się naszej spółki z jej licznych obowiązków - informuje rzecznik prasowy Poczty Polskiej.
W podobnym tonie wypowiada się Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, któremu poczta jest podległa.
Prawdopodobnie sprawa jest ogólnopolska. Na Dolnym Śląsku dyscyplinarne zwolnienia posypały się we Wrocławiu, Nowej Rudzie (ok. kilkunaście osób) i Polanicy-Zdroju.
Nieoficjalne źródła informacji wskazują, że chodzi o listonoszy, pracowników administracji, a nawet i naczelników którzy wyłudzali pieniądze z Funduszu Świadczeń Socjalnych. Pracownicy brali zaświadczenia urlopowe. Na tej podstawie dostawali tak zwane "urlopówki", około 1 800 złotych. W rzeczywistości nigdy na urlopie nie byli. Na początku problem dotyczył tylko kilku pracowników, jednak z czasem okazało się, że sprawa jest o wiele większa i zamieszanych jest kilka, a nawet kilkanaście placówek pocztowych w regionie oraz spora liczba pracowników. O rozmiarach całego procederu może świadczyć informacja podana przez jednego z pracowników Poczty Polskiej. Prowadzone są aktualnie negocjacje z częścią zwolnionego personelu, aby pomimo dyscyplinarki wrócili do pracy, gdyż skala problemu przerosła oczekiwania. Spora część pracowników uważa, że została niewinnie zwolniona i dochodzi swoich praw w sądzie pracy.
Rzecznik prasowy Poczty Polskiej, konsekwentnie odmawia udzielania informacji w tej sprawie. - Dla dobra obu stron sprawy nie będę mógł udzielić Panu dalszego komentarza w sprawie.