Piotr M. 19-latek z Dzierżoniowa oskarżony jest o paserstwo i uprowadzenie małoletniej osoby. Choć tłumaczy się, że zakochanym chciał wyświadczyć przysługę.
13-letnia Julia i 16-letni Aleksander w wakacje ub. roku postanowili uciec za granicę, by tam ułożyć sobie wspólne życie. Na ich związek nie godzili się bowiem rodzice dziewczyny. Poprosili znajomego Piotra M., by ich odwiózł do Wrocławia. Julia zabrała z sejfu 10 tys. zł.
Rodzice szybko zorientowali się, że zniknęły ich oszczędności, ale i córka. Zgłosili to policji. Informacje o zaginięciu Julii dotarły też do znajomych, u których zatrzymali się zakochani. Ci, razem z Piotrem M., namówili parę, by odezwała się do rodziców. Julia zgodziła się, ale dała Piotrowi M. skradzione pieniądze na przechowanie. Planowała, że gdy sprawa ucichnie, znów spróbuje wyjechać do Holandii.
Zakochani wrócili do domu, a prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Piotrowi M.
- Mężczyzna przyznał się do winy, stwierdził, że teraz widzi, iż jego zachowanie było nieodpowiedzialne, wręcz głupie. Ale nie wiedział, że robi coś złego, a tym bardziej, że łamie prawo - mówi gazeciewroclawskiej.pl prokurator Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy
Mimo skruchy Piotr M. stanie przed sądem. Za uprowadzenie i przyjęcie pieniędzy z kradzieży grozi mu do 15 lat więzienia. Obrońca wnioskuje o dobrowolne poddanie się karze.