To coś niesamowitego, podnieść się z wyniku 0:3 do przerwy i wygrać spotkanie 4:3. Fatalne w naszym wykonaniu pierwsze 45 minut, kompletnie "bez sztycha" i trzybramkowy bagaż wydawały się nie do dźwignięcia. Troszkę lepsza gra w drugiej połowie dała efekty, najpierw Ochota i zabójcza końcówka. Najpierw Leśniarek, a później gospodarzy dobili Niedojad i M.Paszkowski!!!
Do meczu obie ekipy podchodziły w różnych nastrojach. Lechici opromienieni derbową wygraną oraz mający w pamięci wysoką wygraną w sparingu właśnie z Bystrzycą oraz gospodarze, którzy pomimo niezłej gry, ulegli wyraźnie Stilonowi 0:3. Do tego kiepskiej jakości płyta w Kątach Wrocławskich oraz ubiegło sezonowe porażki z dzisiejszym rywalem - faworyta wskazać było bardzo trudno. Godzina meczu też mocno dziwna, jak na piłkarskie weekendy, ale grać trzeba.
"Trójkolorowi" wyraźnie zostali jeszcze w autobusie, albowiem gospodarze rzucili się na podopiecznych Zbigniewa Soczewskiego. Momentalnie narzucili swój styl gry i przy biernej postawie dzierżoniowian grali po prostu swoje. Na trybunach garstka widzów i siąpiący z nieba deszcz nie zachęcał do finezyjnej gry. Wiedzieli o tym gospodarze mocno parli na bramkę Malca. Wysoki pressing przyniósł w końcu skutek i od 20 minuty przegrywaliśmy 0:1. Gol nie podziałał mobilizująco na naszych, którzy nadal mieli problemy nawet z wymianą trzech celnych podań, a co dopiero mówić o składnych akcjach czy zagrożeniu bramki rywali. Do tego bardzo dużo strat i w efekcie czego mieliśmy przewagę drużyny prowadzonej przez byłego, świetnego golkipera, Marcina Foltyna, który był jak zawsze dwunastym zawodnikiem swojej ekipy, żyjąc meczem tuż przy linii. I już w 30 minucie mamy zmianę wyniku. Wątpliwy faul Barskiego w polu karnym i jedenastkę pewnym strzałem na 2:0 zamienia Michał Wróbel. Gospodarze uskrzydleni przewagą w meczu konstruują kolejne akcje, bardzo groźnie było w 34 minucie, ale "setka" została zmarnowana. W końcówce ukazało się światełko w tunelu, mieliśmy bardzo podobną sytuację do tej z rzutu karnego dla Bystrzycy, tyle że po przeciwnej stronie boiska. Arbiter wahał się chwilę z podjęciem decyzji, ale ostatecznie karnego nie podyktował. Chwilę później głową nad poprzeczką uderza Barski. Niestety gospodarze dziś są zabójczo skuteczni, w 42 minucie wyprowadzają kontrę i podwyższają na 3:0. Najlepszą sytuację mamy jednak w doliczonym czasie pierwszej połowy. Niepilnowany Leśniarek uderza piłkę głową, jednak za lekko i piłka trafia jedynie w poprzeczkę. Do szatni schodzimy z trzybramkowym bagażem i po tym, co zaprezentowaliśmy na boisku, trudno być optymistą.
Trener dokonuje tylko jednej zmiany, pojawia się ofensywny Niedojad. Gra jednak niewiele różni się od tej, którą widzieliśmy w pierwszej części meczu. Gospodarze, co zrozumiałe, cofnęli się na własną połowę i wyczekiwali swoich szans na kontry. Ważnym, jak się później okazało, momentem meczu był faul w środku pola Grzegorza Dorobka. Ten doświadczony zawodnik powstrzymał ciekawie zapowiadającą się akcję Lechitów, arbiter nie miał wątpliwości i ukarał go żółtą kartką, a że była to jego druga w dzisiejszym spotkaniu, opuścił plac gry, dość długo nie mogąc pogodzić się z tym faktem. Na boisku zrobiło się więcej miejsca, szczególnie w środku, co udało się wykorzystać naszym zawodnikom. W 60 minucie zza pola karnego uderzył w światło bramki Ochota, zaskoczony Chwastyk nawet nie widział piłki i wynik meczu zmienił się. Niestety strzelony gol nie przełożył się na lepszą postawę naszych. Brakowało skrzydeł, niewidoczny był środek i zapowiadało się na pierwszą porażkę w sezonie i znowu w Kątach Wrocławskich. Na całe szczęście Bystrzyca włożyła w pierwszą połowę bardzo dużo sił, które kosztowały ją drogo w drugiej części meczu. Najpierw w 85 minucie dogrywną pole karne piłkę ręką zatrzymuje obrońca, a pewnym egzekutorem okazuje się Leśniarek. Lechici w końcu dostali "kopa" i ruszyli na miejscowych. Ci już tylko stali na boisku. Przeciąganie gry w drugiej połowie wyszło im bokiem. Arbiter przedłużył mecz tylko o 4 minuty, ale to wystarczyło. Najpierw dograną w pole karne piłkę wykorzystuje wprowadzony Niedojad, doprowadzając do remisu, a półtorej minuty później w bardzo podobny sposób futbolówka trafia do Mariusza Paszkowskiego, a ten mając przed sobą tylko Chwastyka, zmienia wynik spotkania, dając drużynie zwycięstwo. Ogromna radość zawodników i ławki skutkuje drugą żółtą, w konsekwencji czerwoną kartką dla Pietkiewicza, który w geście tryumfu wykopał piłkę w dal. Arbiter nie skończył meczu i przez chwilę Bystrzyca rzuciła jeszcze wszystkie siły na odrobienie strat, ale było już za mało czasu. Sędzia Urban gwizda po raz ostatni i wygrywamy spotkanie. Podnosimy się z trzybramkowej straty, strzalając rywalowi cztery gole. Coś niebywałego i wspaniałego jednocześnie. Po meczu zawodnicy robią jedną, wielką kołyskę dla "masera", któremu dzień wcześniej urodził się synek Dawid.
Malec - P.Paszkowski, M.Paszkowski, Leśniarek, Barski, Pietkiewicz, Korkuś (46' Niedojad), Waligóra (72' Tyc), Maciejewski, Kret, Ochota
Chwastyk - M.Wróbel, Bagiński (83' Dudzic), Deneka, Dorobek, Gambal (89' Pawlak), J.Wróbel, Ożga, Weyer, Koza (61' Zatwarnicki), Zieliński (57' Wasilewski).
Żółte Kartki: Pietkiewicz 2, M.Paszkowski, P.Paszkowski (Lechia) oraz Dorobek 2, Ożga.
Czerwone Kartki: Pietkiewicz (90+3' za drugą żółtą) [Lechia] oraz Dorobek (54' za drugą żółtą) [Bystrzyca].
Piast Karnin - Formacja Port 2000 Mostki 1:4
Bielawianka - Śląsk II Wrocław 1:1
MKS Oława - Stilon Gorzów 1:3
Piast Żmigród - Karkonosze Jelenia Góra 2:0
Polonia/Sparta Świdnica - Dąb Przybyszów 6:0
UKP Zielona Góra - KP Brzeg Dolny 1:2
Ślęża Wroclaw - Foto-Higiena Gać 4:2
Zagłębie II Lubin - Polonia Trzebnica 0:0