Naszym dziennikarzom udało się dotrzeć do naocznych świadków dzisiejszego wypadku, którzy pomogli paralotniarzowi jako pierwsi. Ich interwencja zainteresowała nawet GOPR.
- Facet krzyczał do nas. Odwróciliśmy się i nikogo nie widzieliśmy. Za drugim razem dopiero spojrzeliśmy w górę i widzimy wiszącego faceta, a dookoła niego pełno pomarańczowej płachty. Nie zastanawiając się długo zadzwoniłem po straż pożarną, przedtem pytając go czy jest cały, czy coś go boli - komentuje Albert Kowalski, który wraz z kolegą biegał w okolicy.
Dzisiaj około godziny 14.30, straż pożarna z Dzierżoniowa, Ząbkowic, OSP z Ostroszowic oraz grupa ratownictwa wysokościowego ze Świdnicy, podjęła udaną próbę zdjęcia paralotniarza, który zawisł na drzewie około 25 metrów nad ziemią. Mężczyzna nie doznał poważniejszych kontuzji, został przekazany ekipie z pogotowania ratunkowego. Do naszego świadka zadzwonił nawet GOPR zainteresowany wypadkiem.
Do zdarzenia doszło obok drogi wojewódzkiej 384 Bielawa-Wolibórz, około 1km powyżej ostatniego domu w Jodłowniku.