O ile, jak na ulicy chcesz minąć kogoś z lewej, a ktoś Ciebie chce minąć z jego prawej, to co najwyżej stykacie się, bądź muśniecie swoimi ciałami.
Wtedy przeważnie pada słowo "przepraszam" i z większym, lub mniejszym trudem rozchodzicie się. O tyle w przypadku samochodów sytuacja jest zupełnie inna. Na chodniku, jak ktoś nagle zmieni kierunek marszu, nie sygnalizując tego jakoś ciałem i wpadnie na Ciebie, to generalnie sam poczuwa się do winy i "przeprasza". Na ulicy, poza użyciem klaksonu nie masz nic (w wersji light. Wersja hard zakłada, ruch ustami i machanie rękami. Słów i tak nie słyszysz, bo dzielą Was grube kawałki blachy i szyby, ale można domniemywać, że nie są to wypowiadane "fiołki").
Cóż to za zwyczaj uprawiają niektórzy kierowcy. Czy naprawdę myślą, że jestem taki domyślny i przezorny?!
Dopóki jedziesz prosto kierowco, to okej, ale jak zachce Ci się skręcić, bądź postać dłużej na ulicy - to błagam Cie użyj tych wihajstrów koło kierownicy. Zapali się wtedy, albo z lewej, albo z prawej, pomarańczowe światło. A ja, taki sam kierowca jak Ty, będę wiedział co zamierzasz.
Wybaczam Ci powolną jazdę, przy ograniczeniu do 70 km/h w środku dnia, w lato przy bezchmurnym niebie. Wybaczam Ci przegapienie cyklu świetlnego. Wybaczam Ci bezpodstawne zwalnianie i rozglądanie się dookoła. Nawet wybaczam Ci wymuszenie pierwszeństwa (bo i tak Ty zapłacisz), ale NIE przebaczam nie używania kierunkowskazów.
Migaj człowieku kochany, migaj! Pomyśl, czy Ty nie chciałbyś wiedzieć, co zrobi pojazd przed Tobą, nie chcesz się przyszykować, a nie stać bez sensu nie wiedząc czy ominąć, czy czekać bo zaraz ruszy?!
Po co mi psujesz dzień z rana?! Nauczyłeś się dodawać gazu, wbijać biegi, skręcać kierownicą i włączać wycieraczki - to jeszcze migaj, a wtedy możesz na niemieckie autostrady wyjechać.