Dzierżoniów

szukaj w serwisie
zaloguj Przypomnij dane

Wiadomości / Pieszyce

Ustaw mniejszą czcionkę
Ustaw standardową czcionkę
Ustaw większą czcionkę
Kliknij, aby zobaczyć fotogalerię

Polscy Busiarze

Redakcja, 17.05.2014, 02:57

Do artykułu dołączona jest fotogaleria

Wszyscy ich widzimy, ale czy kiedykolwiek ktoś zastanawiał się nad ich pracą? Przedstawiamy Wam reportaż byłego pracownika, już nie działającej na naszym terenie, firmy transportowej.

Polscy Busiarze na przerzutach międzynarodowych.

← REKLAMA

Wszystko układało się dobrze. Po kilku tygodniowych poszukiwań pracy, w końcu odezwał się pracodawca. To była moja wymarzona praca, kto by nie chciał zwiedzać Europy, w dodatku za pieniądze?

Po krótkich negocjacjach zgodziłem się ruszyć w pierwszy kurs. Szybkie szkolenie, podstawowe informacje jak zabezpieczać ładunek, jak unikać Polizei, co zrobić w razie nieprzyjemnej konfrontacji z BAG etc. Jak na pierwszy raz, wiedzy do przyswojenia zdecydowanie było dużo. Spytałem Bosa, czy może lepiej by nie było ruszyć z kimś w trasę - tak dla przyuczenia.

Nie chciał o tym słyszeć. Przecież, jakbym mógł sobie nie poradzić, to tylko kilkaset kilometrów od domu, w razie czego przecież mam telefon do szefa. Nie powiem, że staruszek zawsze potrafił mnie pocieszyć. Miał specyficzne poczucie humoru, a jego domeną życiową było "Polska w Chiny 3 godziny".

Teraz już wiedziałem, że wyjazd mam jutro, nie wiedziałem gdzie, nie wiedziałem na ile, ale z dobrym samopoczuciem wybrałem się do sklepu, zrobić zakupy na kilkudniowy pobyt poza domem.

Zadzwonił szef, powiedział że mogę zabierać auto i jadę na wroga (w slangu busiarzy, oznacza to naszych zachodnich sąsiadów-Niemcy). Pierwsze kilometry były bezcenne, poczucie wolności, tylko ty i duża maszyna, którą w pełni samodzielnie władasz. Moim pierwszym miejscem załadunku była Kamienna Góra.

Och... ile to człowiek wyrwał włosów, szukając X firmy. Na szczęście wózkowy był miły i po mimo moich braków umiejętności obsługi paleciakiem, nie stracił nerwów, a wręcz przeciwnie sam cały towar załadował. Teraz tylko pozostało mi obrać kierunek na zachód i pędzić maszyną przed siebie.

Każdy kto dosyć często przejeżdża przez granicę samochodem, a szczególnie zawodowi kierowcy, słyszy w CB radio wszelkie reklamy np: wymienię złotówki na ojrasy. Można się trochę poirytować, ale kto zrozumie dzisiejszy marketing?

Po kilku godzinowej jeździe dotarłem do celu, niestety awizacje rozładunku miałem dopiero o 7.00 rano, trudno czas iść spać, odpocząć. Obudziłem się rano, po szybkiej toalecie udałem się pod wskazane miejsce. Przywitałem się po niemiecku, do pierwszego napotkanego pracownika, niestety nie władałem tym pięknym językiem, dlatego w następnym zdaniu wytłumaczyłem wszystko w języku dla mnie przyjemniejszym z domu Szekspira. Obcokrajowiec zmierzył mnie dziwnie, po krótkiej chwili odpowiedział: nie będę z tobą rozmawiał po angielsku, jesteś w Niemczech dlatego dostosuj się do panujących tutaj warunków.

Oj zalazł mi za skórę, a czy ten Pan nie wiedział, że międzynarodowym językiem panującym w transporcie jest angielski?! Za jakie męki miałem się ścierać z tym facetem. Szybko sobie odpuściłem, poszedłem dalej. Ku mojej radości podjechał polski busiarz, który miał ten sam rozładunek. Opowiedziałem o moim ciepłym przywitaniu przez gospodarzy. On szybko mnie naprostował, powiedział, że z nimi nie warto dyskutować, to są zadufani ludzie, im inaczej jak na migi to nie wytłumaczysz. Z pomocą nowo poznanego kierowcy udało mi się rozwiązać problem.

Teraz szybki sms do spedytora: jestem pusty.

Nie tracąc czasu przygotowałem śniadanie. Po kilku minutach, dzwoni telefon: byłeś kiedyś w Austrii? To dobrze będziesz miał okazję poznać ten kraj, ładuj się na Austrię.

Niestety to był ładunek nie lubiany przez busiarzy, tzw. EXPRES. Głównym sednem takiego ładunku jest pędzenie przez autostrady do celu, w możliwie jak najszybszym tempie. Bez przerw na zbędne rarytasy (jedzenie).

Kilkanaście godzin i jestem już na miejscu. Zmęczony, ale zadowolony z siebie idę spać. Ale zaraz, zaraz trzeba jeszcze rozładować ładunek. No cóż szukam kogoś, kto podbije mi papiery i zdejmie te kilogramy z paki. Po nieprzyjemnym doświadczeniu, tym razem od razu rozmawiam w języku angielskim. Ku mojemu zaskoczeniu Austriak okazał się bardzo miły, szybko rozładował towar, a przy okazji wskazał mi drogę do bezpłatnej kantyny na terenie zakładu.

Był piątek zmęczony po pierwszych przygodach dostałem telefon, żebym szukał parkingu na weekend w Austrii.

Tam dopiero się zaczęło, główną rozrywką większości kierowców zawodowych jest: bajkopisanie w kwestii wysokości swojej pensji, tematem wiodącym przy tym jest oczernianie szefa, a najważniejsze to spożywanie alkoholu. Dowiedziałem się na przykład, że trzeba uważać na korki w Eurotunelu-pomiędzy UK, a Francją, bądź szanujący się kierowca nie jeździ za mniej niż 12 000 zł za miesiąc. Po mimo tych opowieści potrafili też ustrzec przed złem: tylko pamiętaj jak jedziesz do Francji to zamykaj drzwi i najlepiej spinaj je pasami. A to czemu ? Bo tam mnóstwo jest pedałów, i zdarzyły się przypadki, że zagazowywali kierowców, a potem dopuścili się lubieżnych czynów.

Podbudowany nowymi wiadomościami przeżyłem weekend. Teraz tylko czekałem na sms-a od spedytora z miejscem ładunku: powodzenia jedziesz na Francje ...

Najnowsze ogłoszenia

Komentarze (0)

  • Dodaj komentarz jako pierwszy!
~ Użytkownik niezarejestrowany [zarejestruj się w 30 sekund]
Wszystkie komentarze umieszczone pod informacjami prasowymi w portalu Dz-ow.pl nie są moderowane w czasie rzeczywistym, nie są więc weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać bezpośrednio do Wydawcy portalu.
Dodając komentarz na niniejszej stronie internetowej, autor tego komentarza oświadcza, że rozumie i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo Wydawcy portalu Dz-ow.pl do usunięcia lub modyfikacji wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez Wydawcę portalu Dz-ow.pl. Autor tego komentarza oświadcza również, że rozumie i akceptuje Regulamin portalu Dz-ow.pl.
dodaj komentarz
W nauce istnieje tylko fizyka, reszta to zbieranie znaczków.
© 2011-2024 Dz-ow.pl
zamknij
okanuluj