Piotr "Wilk" Wilczewski stoczył na zawodowym ringu 34 walki, tylko trzy przegrał. Teraz chce zająć się pracą trenera boksu.
- Już raczej nie zaboksuję. Zaangażowałem się w pracę trenera. Zbyt wielu ludzi w to wciągnąłem, zaufali mi. Nigdy nie mów nigdy, ale raczej już mnie nic nie skusi do powrotu na ring - mówi Piotr Wilczewski.
- W roli trenera czuję się znakomicie i stawiam sobie kolejne wyzwania. Chcę podwyższać swoje umiejętności. Planuję pojechać do Global Boxing w Stanach Zjednoczonych i do Niemiec, aby uczyć się, poznawać nowe metody treningowe i wprowadzać je u siebie na sali. To teraz moja praca - powiedział niedawny Mistrz Europy zawodowców.
Piotr "Wilk" Wilczewski w 2011 roku efektownie pokonał przed czasem w Helsinkach miejscowego faworyta Amina Asikainena, walcząc w dodatku z poważną kontuzją prawej dłoni i został mistrzem Europy w wadze super średniej. Stracił ten tytuł w pierwszej obronie z Jamesem DeGalem, ale po znakomitej i wyrównanej walce, w której werdykt mógł iść w obie strony. Wyraźną porażkę poniósł pół roku później z rąk Artura Abrahama, w pojedynku o europejski pas WBO, przegrywając wysoko na punkty.
Obecnie "Wilk" kończy prace remontowe w swoim gymie w Dzierżoniowie, który będzie polską placówką szkoleniową grupy Global Boxing. Wśród jego podopiecznych są nie tylko zawodnicy Mariusza Kołodzieja, ale także pięściarze związani z Babilon Promotion oraz z Andrzejem Gmitrukiem.