Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Tak brzmi art. 231. § 1. Kodeku Karnego, na którego podstawie prokuratura w Dzierżoniowie prowadzi czynności sprawdzające, prawdopodobnie wobec Mariusza Pacha, wiceburmistrz Bielawy.
Zawiadomienie do prokuratury, w połowie kwietnia, złożył Paweł Kowalewski, były kontroler z firmy ROMA, który wraz z byłą koleżanką z pracy upublicznił całą aferę biletową. Zawiadomienie dotyczyło niewyjaśnionych do tej pory, praktyk z tak zwanymi biletami wolnej jazdy, które puściła w obieg jedna z kontrolerek pracujących w firmie ROMA, która zajmuje się kontrolą biletów i pasażerów w autobusach miejskich. Zawiadomienie zawiera także opis działań jakie zostały podjęte na rzecz wyjaśnienia całej sprawy, przez poszczególne osoby i instytucje. Jedno z nich, podparte art. 304 § 2 kpk, dotyczy działań bielawskiego urzędu w tym wiceburmistrza. Sugeruje się niedopełnienie procedur i umożliwienie zatarcia śladów i dowodów przestępstwa, jakim może być puszczenie w obieg biletów wolnej jazdy, przez które bielawski Zakłada Komunikacji Miejskiej może stracić publiczne pieniądze.
Urząd miasta, czy wiceburmistrz, dowiedziawszy się o popełnieniu przestępstwa, powinien w myśl przepisów, niezwłocznie zawiadomić organy ścigania. Do czego, niestety nie doszło.
Co najciekawsze, prawdopodobnie ani prokuratura, ani policja, jak na razie, nie prowadzi czynności w sprawie wyjaśnienia głównego wątku całej afery - puszczenia w obieg biletów wolnej jazdy, na których nieoficjalnie wiadomo, jeździło kilkanaście osób, przez kilka miesięcy, a możliwe, że nawet i przez 2,5 roku. Choć o całym procederze od początku, z ust samych pracowników firmy ROMA, wiedział Urząd Miasta w Bielawie, a potem cała bielawska rada miejska w której zasiadają również funkcjonariusze publiczni.
Do 17 maja policja ma czas na przeprowadzenie czynności sprawdzających w sprawie funkcjonariusza publicznego i jego ewentualnych działań na szkodę interesu publicznego, czyli niezawiadomienia organów ścigania o możliwym przestępstwie, zwłaszcza wiedząc o nim. Zebrane materiały prześle do prokuratury, która zdecyduje o dalszych krokach.
Jednak co z tego, skoro służby tracą czas na rozwiązywanie pobocznych wątków całej sprawy, a możliwe, że publiczne pieniądze dalej powoli wyciekają i dowodów na to będzie coraz mniej.
Przeczytaj o początkach całej sprawy: "Afera biletowa: budżet Bielawy stracił prawie 11 tys. zł?!".
Przeczytaj, czy Mariusz Pach i bielawska rada zostali oskarżeni: "Prokuratura sprawdziła"